Egzystencjalny spacer. Ruch jako medytacja w pętli
Umysł lubi dramaty i zaczyna odpływać – to część procesu. Sztuka polega na powracaniu. Raz za razem. Wciąż od nowa. To kształtuje twoją zdolność powracania. Za każdym razem, gdy się odkleisz, bo umysł przeszedł w tryb wirtualnej rzeczywistości, z pobłażliwą wyrozumiałością sprowadź uwagę z powrotem do ciała.
Świadomość powtarzana w kółko.
Spróbuj liczenia. Licz kroki. Z każdym krokiem licz od 1 do 8, a potem z powrotem do 1. Krok 1, krok 2, aż do 8, a potem w dół. To ping-pong dla mózgu. Trzyma cię w teraźniejszości.
Nie zadziałało? W takim razie, podczas spaceru, dostrój się do swojego wewnętrznego strumienia wideo. Umysł ma własną playlistę. Co jest na playliście?
Kręcę film w głowie.
Gram rolę ofiary.
Wrogów mam więcej niż bohater filmu akcji.
Idź szybciej, gdy się boisz.
Dostosuj tempo do tego, co czujesz.
Rzeczywistość w wyobraźni staje się przyjemna – zwolnij.
Obrazy są natarczywe i ewoluują w jakimś niesprzyjającym kierunku – przyśpiesz.
Wirtualna rzeczywistość w głowie to miła fantazja – zwolnij.
Masz tam swojego nemezis i przegląd czarnych charakterów? Przyśpiesz.
Ćwiczenie polega na powracaniu.
Wracaj do liczenia kroków. Ruch jest medytacją w pętli. Cztery kroki na wdechu, cztery na wydechu. Wracaj do tej linii bazowej, kiedy tylko się da. Wówczas przerywasz auto-odtwarzanie playlisty i masz ogląd tego, co się dzieje. Dystansujesz się, wracasz do linii bazowej. Pogrążasz się, wynurzasz. Powtarzasz tę pętlę. Uczysz się własnego umysłu.


